






Fascynują mnie formy, które zaprzeczają statusowi przedmiotu. Abstrakcja rzeźbiarska odgrywa tu istotną rolę. Tworzę rzeźby, w których formy zdają się być samoistne, w których nie widać śladów interwencji ręki artysty ani procesów technicznych – żadnego doświadczenia, rozpoznawalnej pamięci twórczej.
Zawsze uwzględniam nieoczekiwane, które ofiaruje materia. Przyjmuję jej „nieprzewidywalność”, szanuję życie materii, nie forsuję jej. Abstrakcja pozwala nie mówić wszystkiego, by powiedzieć więcej. Opisuje to, czego nie da się wypowiedzieć, i ukazuje to, czego nie da się zobaczyć.
Często pozostawiam materię poza kontrolą, tworząc przestrzeń dla oddania się, przestrzeń zaufania Misterium – miejsce otwarcia się na tchnienie ducha. Dzięki abstrakcji i symbolice unikam bałwochwalstwa, nie zamykam wieczności, nieskończoności i tajemnicy w bryle.
W procesie tworzenia moich prac ogień staje się miejscem spotkania i wymiany, nie tylko przejścia. Swoim uściskiem oferuje formie możliwość odrodzenia, chwili katharsis – oczyszczenia. Fascynuje mnie relacja między formą a rozpadem w wspólnej przestrzeni, która umożliwia ich pogodzenie.
Forma rozpuszcza się i odtwarza. Ogień umożliwia przemianę materii w „ducha”, który wypełnia dzieło, dając osobistą interpretację fragmentu niewidzialności.. Każdy płomień pochłania wosk i substancje organiczne, stając się znakiem końca, który daje początek nowej formie.
Proces dyfuzji materiałów fascynuje mnie najbardziej. Formy wyłaniają się ze zmienionych płomieni, bogate w doświadczenie, którego wcześniej nie posiadały. Tajemna siła ognia odmienia ich życie – obecność nieobecności, pustka zastępująca pełnię – staje się pretekstem do modlitwy i medytacji.
Chwila uchwycona w działaniu ognia to wieczność w płomieniu. Zauważam ścisły związek między tematem prac, materiałem a techniką wosku traconego. Przemiana w ogniu symbolicznie odwzorowuje duchowy proces człowieka – spotkanie z Bożą Miłością, która radykalnie zmienia i rodzi do nowego życia.
Tworzenie wymaga cierpliwego i troskliwego oczekiwania, aż technika nada kształt dziełu, aż forma ostygnie. Widać, jak podsycone płomienie rozrywają, jednocześnie karmiąc materię.
Czas jest istotny. Czas oczekiwania, czasem niespokojny, gdy warstwa jest minimalna. Forma przetrwa próbę ognia – moment narodzin. Czas niesie przesłanie, myśl lub rytuał celebrowany w każdym dziele.
Twórczość żyje na linii czasu, pochłaniając jej chwile niczym płomień, który spala momenty, aby zrodzić nowe życie. Moje dzieła mają różne „okresy ciąży” – niektóre powstają szybko, inne pozostają nieukończone przez miesiące. Czasami pracuję nad kilkoma dziełami jednocześnie, w różnych fazach ewolucji.